Warszawskie biuro architektoniczne Kulczyński Architekt, działające od niemal 30 lat, ma w swoim dorobku wiele realizacji, w których poszanowanie przeszłości, podkreślenie oryginalnego, starego charakteru przestrzeni i jej dawnego przeznaczenia można wymienić wśród głównych założeń projektowych.
Inspirująca przestrzeń do działań artystycznych
Jedną z pierwszych takich realizacji na mapie stolicy była Fabryka Trzciny – kompleks artystyczno-edukacyjny zlokalizowany na starej warszawskiej Pradze w industrialnych zabudowaniach fabrycznych z 1916 roku, w których przed wojną mieścił się oddział zakładów Polskiego Przemysłu Gumowego, a następnie, od czasów okupacji do lat 90., Zakład Przetwórstwa Mięsnego. Na początku XXI wieku powstało tu kultowe centrum artystyczne. Mimo że już nie funkcjonuje, wszyscy jego bywalcy i miłośnicy postindustrialnej architektury pamiętają przestrzeń, która robiła ogromne wrażenie. Stara czerwona cegła, kilkudziesięcioletnie płytki na ścianach i podłodze, ciężkie maszyny, pamiętające czasy, kiedy działała tu fabryka, techniczne oświetlenie i inne tego typu elementy zachowane we wnętrzach przeznaczonych na bar, restaurację czy salę koncertową tworzyły niesamowity efekt i doskonale współgrały z artystycznym klimatem miejsca. Zdjęcia Fabryki Trzciny były pokazywane na prezentowanej za granicą wystawie „Polska. Ikony Architektury” wśród 20 najlepszych realizacji w Polsce po 1989 roku, a także publikowane w czasopismach nie tylko w Europie, ale też w Japonii czy Stanach Zjednoczonych.
Historyczne elementy w nowej realizacji
Drugą inwestycją z portfolio Kulczyński Architekt, o której warto wspomnieć, jest apartamentowiec przy ul. Hożej 55 w Warszawie, wybudowany w miejscu Fabryki Wyrobów z Brązów i Srebra Bracia Łopieńscy, która funkcjonowała od 1901 roku. Pierwotnie kompleks składał się z budynków produkcyjno-biurowych i mieszkalno-warsztatowych. Produkowano tu odlewy pomnikowe z brązu, armatury, okucia i wyroby ze srebra. W latach 50. zabudowania przeszły na własność skarbu państwa, do 1989 roku działała w nich Spółdzielnia „Brąz dekoracyjny”. Później dawna fabryka stała pusta i niszczała, część zabudowań strawił pożar. W końcu pojawił się inwestor, który przeznaczył działkę na nowoczesne apartamentowce. Stare budynki ze względu na zagrożenie musiały zostać rozebrane. Za projekt nowego odpowiedzialny był architekt Bogdan Kulczyński, który doskonale zna historię i klimat okolicy. – Mieszkałem przy ul. Hożej przez 20 lat. Dla takiej osoby jak ja mur Fabryki Łopieńskich był niezwykle ważnym śladem zostawionym przez przeszłość, świadkiem trudnej historii miasta – opowiada. – Jego wszystkie pozostałości udało się wkomponować w nową bryłę budynku, którego elewacja z czerwonej cegły nawiązuje do oryginalnego charakteru Fabryki. Z oryginalnych elementów uratowaliśmy starą suwnicę, która obecnie wisi w bramie jako żyrandol. Wiekowe poręcze-bariery nadal pełnią swoją funkcję przy symbolicznych „schodach donikąd” ozdabiających jedną ze ścian. Wszystko co udało się uratować, wkomponowaliśmy w elewację od strony podwórka – dodaje architekt.
Rewitalizacja z efektem
Pracownia Kulczyński Architekt była także odpowiedzialna za rewitalizację kamienicy z początku XX wieku przy ul. Smolnej 40 w Warszawie. Budynek był kiedyś miejską rezydencją rodziny Branickich, dziś mieści się tam hotel butikowy. Zachwycająca eklektycznymi zdobieniami elewacja została starannie odnowiona od frontu. Na tyłach kamienicy w oryginalną bryłę wkomponowano duże przeszklenia na stalowych ramach, które są doskonałym dowodem na to, że niesamowicie ozdobna architektura w pałacowym stylu może zostać uzupełniona nowoczesnymi rozwiązaniami, zarówno jeśli chodzi o materiały, jak i estetykę. Dzisiaj pracownia Kulczyński Architekt jest w trakcie realizacji rewitalizacji kolejnej kamienicy przy tej ulicy.
Spójność wnętrza i bryły
O historii danego miejsca warto pamiętać także projektując wnętrza. – Mało jest rzeczy, które trwają w czasie – opowiada Joanna Kulczyńska-Dołowy, która w pracowni Kulczyński Architekt jest odpowiedzialna za projektowanie wnętrz. – Nasza historia w Polsce tak się potoczyła, że ciągłość miejsc i mieszkania jest zaburzona. Wiele rodzin zostało przesiedlonych, wiele straciło swój dobytek. Dlatego często łakniemy gniazdowania i dotarcia do starych rzeczy. Jeśli w miejscu, które projektuję, zastaję starą cegłę, żeliwne elementy, oryginalny drewniany parkiet i inne perełki, to one absolutnie zostają – podkreśla Joanna i dodaje, że warto zadbać o to, aby tego typu elementy nie zatraciły swojego charakteru. Renowacja, naprawa, oczyszczenie – jak najbardziej wchodzą w grę, natomiast odnawianie starych rzeczy (zwłaszcza mebli), tak aby wyglądały jak nowe, zupełnie mija się z celem, ponieważ tracą swoje prawdziwe, cenne oblicze. Jaki jest przepis na aranżację mieszkania w kamienicy lub starym lofcie? – Takie wnętrza bronią się same – mówi Joanna Kulczyńska. – Wystarczy kilka nowoczesnych mebli, proste minimalistyczne formy, ciekawe obrazy, fotografie czy rzeźby. Prostota jest najlepszym kostiumem, który sprawia, że wnętrze trwa w czasie. Krzykliwy wystrój szybko się nudzi. Przy neutralnej bazie możemy grać dodatkami i za ich pomocą modyfikować aranżację, zachowując jednocześnie jej charakter.
Joanna Kulczyńska wychodzi z założenia, że wnętrze i bryła architektoniczna muszą stanowić spójną całość. Będąc w danym wnętrzu powinniśmy czuć, gdzie jesteśmy. Kontekst historyczny, otoczenie, tektonika budynku są niezwykle ważne. Jeśli mamy do czynienia z oryginalną, starą tkanką dbajmy o nią, szanujmy ją, starajmy się zachować jej autentyzm. – W każdej ze swoich realizacji staram się przemycić trochę prawdy. Nawet w przypadku nowszych budynków, np. bloków, w których można odsłonić i podkreślić betonowe ściany czy słupy. Poszanowanie kręgosłupa architektonicznego jest bardzo istotne – podkreśla Joanna. – Wszystko, co pozwala zostawić chociaż część starego budynku, ślad historii, jest działaniem dobrym. Pokazanie kontynuacji życia materialnego jest ważne – podsumowuje Bogdan Kulczyński.